Ostatnio czuję się trochę jak koń oczekujący na otwarcie bramki w maszynie startowej. Dobrze wiem, jak taki koń się czuje, tak więc mogę w pełni się utożsamiać.
Mam również przeczucie że coś się wydarzy i nastąpi nieoczekiwany zwrot akcji. Co się wydarzy i jaki to będzie zwrot - nie mam pojęcia, jednakże wiem że moja intuicja nigdy mnie nie zawiodła i mogę na niej polegać całkowicie. Na razie miewam sny o zagubieniu i odnalezieniu, ucieczce i powrocie. Karty radzą odpuścić i płynąć z prądem, co zresztą tak czy inaczej czynię.
Nic na siłę. Nie ma co walczyć z przeznaczeniem. W związku z tym mam duże wątpliwości, czy jeszcze latem uda mi się zjechać na Podlasie - ale co się odwlecze to nie uciecze. Czuję, że jeszcze trochę czasu muszę spędzić na wyspie - dlaczego? Nie wiem. Czas pokaże.
W oczekiwaniu, czynię przygotowania, gromadząc książki i sprzęty, które później będą esencją życia i działalności. Chociażby taka maselnica.
A odnośnie książek, jeszcze we wrześniu jadąc do Polski, zabrałam całą ich masę, aby poszły na przechowanie w Warszawie. Zdaje się że było ich dobrze ponad 300kg ponieważ zepsułam winę, która ma udźwig 450kg, a ja słoniem nie jestem ;-)))
I później te ponad 300 kilogramów książek trzeba było zatargać na siódme piętro ;-))
Mam również przeczucie że coś się wydarzy i nastąpi nieoczekiwany zwrot akcji. Co się wydarzy i jaki to będzie zwrot - nie mam pojęcia, jednakże wiem że moja intuicja nigdy mnie nie zawiodła i mogę na niej polegać całkowicie. Na razie miewam sny o zagubieniu i odnalezieniu, ucieczce i powrocie. Karty radzą odpuścić i płynąć z prądem, co zresztą tak czy inaczej czynię.
Nic na siłę. Nie ma co walczyć z przeznaczeniem. W związku z tym mam duże wątpliwości, czy jeszcze latem uda mi się zjechać na Podlasie - ale co się odwlecze to nie uciecze. Czuję, że jeszcze trochę czasu muszę spędzić na wyspie - dlaczego? Nie wiem. Czas pokaże.
W oczekiwaniu, czynię przygotowania, gromadząc książki i sprzęty, które później będą esencją życia i działalności. Chociażby taka maselnica.
A odnośnie książek, jeszcze we wrześniu jadąc do Polski, zabrałam całą ich masę, aby poszły na przechowanie w Warszawie. Zdaje się że było ich dobrze ponad 300kg ponieważ zepsułam winę, która ma udźwig 450kg, a ja słoniem nie jestem ;-)))
I później te ponad 300 kilogramów książek trzeba było zatargać na siódme piętro ;-))
Kamphoro, zazdroszczę takiego luzu :))
ReplyDeleteU mnie z prądem to jedynie herbata i to rzadko :)
A po co mi się stresować, skoro życie bez stresu lepsze i zdrowsze? ;)
DeleteTe książki najtrudniej się przechowuje w podlaskich chatkach ze ścianowym ogrzewaniem i myszami buszującymi w podwalinach i na strychu. Coś wiem o tym. Miałam spore problemy z przechowaniem zapasów książek świeżo wydanych, które nawet gdy wilgoć ich nie wzięła, bo były mocno zafoliowane, to myszy czasem nadgryzły. Pozdrawiam, ES
ReplyDeleteTo może być jeden z powodów opóźnienia, kto wie.
DeleteCiężko mi odpisać coś na luzie, bo właśnie w stresie jestem... Mechanik mnie do szału doprowadził. Dobrze, że chociaż ktoś taki zadowolony i wyluzowany.
ReplyDeletePodstawa w tym, żeby się nie dać doprowadzić do szału. Szkoda zdrowia!
DeleteTrochę zamieszania w naszym zakątku świata się zrobiło.
ReplyDeleteNiedźwiedź nogą tupie i nie wiadomo, co będzie.
... a któż to Najwyższego czytaniem kart obraża ? ;-)
Pozdrawiam.
Bynajmniej nie chodzi o sytuację polityczną. A skąd wiadomo że Najwyższy się obraża, powiedział tak?... ;-)
Delete