Thursday 30 January 2020

"Dona" i co było później

Po ładnych kilku latach zdecydowałam się odkurzyć starego bloga...na domenie nie istnieje już on od dawna, lecz w przestrzeni bloggera nadal zachowały się jego reminiscencje.

Reportaż "Dona" zrealizowany został w czerwcu 2015 roku w naszym dawnym gospodarstwie w Wyczółkach. Od tego czasu nastąpiło wiele zmian.
https://bialystok.tvp.pl/21516702

Pierwsza zmiana nastąpiła w ciągu zaledwie trzech miesięcy.

Od długiego czasu miałam z córką problemy wychowawcze, które zaczęły się jeszcze w polskim przedszkolu, ciągnęły w szkołach w Anglii i zostały przyciągnięte na Podlasie po powrocie do kraju.
Powrót który nastąpił na początku września 2014, dał mi się wkrótce we znaki. Radość z faktu że w końcu jestem po latach spowrotem w Polsce szybko przyćmiło wydarzenie z początków października 2014.

W środku nocy obudziło mnie walenie do drzwi. To była sąsiadka, mieszkająca nieopodal, po drugiej stronie drogi.
"Pani Aldono niech pani wstaje, pani córka jest z moim mężem!"
Sąsiadka wróciła że zmiany i zastała moją córkę, wówczas mającą lat 15, w ich kuchni, pijącą wódkę w sąsiedzkim towarzystwie... To wydarzenie pamiętam jak dziś ponieważ momentalnie podcięło mi skrzydła.

Niedługo później dojechaly z Anglii nasze konie w ilości 16 sztuk oraz inne zwierzęta, a na końcu dołączył do nas Fred.

Jednakże rozhulana młodzież, zasmakowawszy wiejskiej swobody, nie miała zamiaru spasować. Do dziś siatka ogradzająca działki jest wymownie wygięta w jednym miejscu, w miejscu w którym nastoletnia panna pokonywała ją pod osłoną nocy lub w biały dzień. Będąc na podwórku miałam oczy dokoła głowy ale to oczywiście i tak nie przynosiło pożądanego skutku - zawsze zostawałam przechytrzona.

Okres świąt Bożego Narodzenia w grudniu 2014 również zapadł w moją pamięć, 24 grudnia córka poszła "na chwilę" do sąsiadów a rezultat był taki że szukaliśmy jej z Fredem do późnego wieczora - bez rezultatu, i dopiero otrzymawszy "cynk" od sąsiada następnego dnia rano znaleźliśmy ją w sasiedniej wiosce - była "u kolegi"...

Generalnie kolejne miesiące spędziłam na wizytach albo w naszym lokalnym posterunku policji w Nurcu, albo - gdy był zamknięty - w posterunku policji powiatowej w Siemiatyczach, zgłaszając zaginięcie nieletniej. Po minach policjantów widziałam że mieli mnie już powyżej czubka głowy, albowiem gościem bylam częstym i regularnym. "Chciałam zgłosić zaginięcie córki" - tę frazę wypowiadalam co najmniej kilkanaście razy.

We wrześniu 2015, mając niespełna 16 lat, córka rozpoczęła naukę w technikum rolniczym w Bielsku Podlaskim. Już na początku nie podobało jej się, chciała zmienić kierunek nauki - zmieniła, znów jej się nie spodobało, wróciła na rolnictwo.

Pod koniec miesiąca planowaliśmy z Fredem wyjazd do Anglii, by pozałatwiać kilka spraw. Na Podlasie przyjechała moja mama by zostać ze swoją wnuczką.

W dniu powrotu, 30 września rano, kiedy tylko zjechaliśmy z promu w Dunkierce, wiadomość od matki: córki nigdzie nie widać. Zabrała psa Borysa i zniknęła.
Do naszego powrotu na Podlasie - I do wyjazdu mojej matki - nie pojawiła się. Ja już nie mialam siły jej szukać i stwierdziłam że skoro taka jest jej wola, skoro nie chce być w domu - nie będę jej znów ściągać na siłę.

Po upływie kilku dni pojechałam do sądu rejonowego w Bielsku Podlaskim z własnym wnioskiem o założenie sprawy w celu pozbawienia samej siebie praw rodzicielskich. Nie miałam siły do walki i musiałam podjąć kroki aby nie odpowiadać za nieletnią córkę, która jest nie wiadomo gdzie.

Później okazało się, ukrywała się na strychu u sąsiadów, u ówczesnego narzeczonego...nawet do ubikacji nie schodziła. Tak bardzo zależało jej na tym żebym jej nie znalazła.

Na drugiej rozprawie, w październiku 2015, córka oznajmiła sędzinie iż jest w pierwszym miesiącu ciąży. Słabo mi się zrobiło - przecież w wieku lat 11 miała w szkole w Anglii nauczanie o antykoncepcji, nawet uczono jak zakłada się prezerwatywę. Czyżby wyleciało z głowy?...

Sąd zarządził o umieszczeniu córki w domu dziecka w Krasnem. Ostatecznie w domu w Wyczółkach nie było warunków dla niemowlęcia.
Wnuczka urodzila się 29 lipca 2016.

Póżniej była przeprowadzka, śmierć Freda i wybory samorządowe. Ale o tym innym razem...



x

No comments:

Post a Comment

Note: only a member of this blog may post a comment.