Saturday 7 June 2014

Misja wykonana!

Doszły zamówione na internecie pasty odrobaczające dla koni, więc zabrałam się za rutynowe działanie. Wszyscy dostali swoją działkę, pozostało mi sześć strzykawek dla klaczy na pastwisku gminnym. Miałam nadzieję, ze nie będzie problemu, no ale Kamphora jako szefowa stada uniemozliwiła mi zadanie częściowo, tzn dwulatki dały sobie załozyć kantary i grzecznie zjadły co im wepchałam do pysków, Paleface równiez, dała sobie tez zrobić kopytka które już wymagały ostrugania, natomiast Magic i Lucky, zapatrzone w bossa, nie dały się dotknąć.
Myślałam że szlag mnie na miejscu trafi, wcześniej przez własną głupotę zdjęłam Kamphorze kantar - mając na względzie jej bezpieczeństwo, bo zaczepić o drzewo chociażby jest łatwo, a odczepić się trudniej - no i w rezultacie mogłam sobie popatrzeć, jak unikała kontaktu i w końcu odwróciła się zadem i poszła, mając mnie kompletnie gdzieś.

Jeszcze z czasów pracy w stadninie w Newmarket miałam zapas tabletek ACP, w których czynnym środkiem jest acepromazyna, a ma dziłanie uspokajające (te same tabletki, o których pisałam że Angole lubia je wtykać koniom kiedy po przerwie idą pod siodło). Doszłam więc do wniosku, wóz albo przewóz, pojechałam dziś rano z córką karmić, wrzuciłam do wiaderka z żarciem Kamphory tabletki i po kilku minutach latorośl zdołała jej powoli i spokojnie załozyc kantarek sznurkowy (łatwiej się mieści w kieszeni, a widząc kantar Kamphora robi zwrot w tył). Ulga, bo juz myslałam zeby wołać jakiegoś weterynarza z zoo, żeby strzelał środkiem usypiającym :P. Poważnie. Niewtajemniczonym w Kamphorę muszę objasnić, że jest to koń który jak nie chce, to się połamie, zabije, ale nie zrobi tego, czego się od niej wymaga. Nawiasem mówiąc mało brakowało żeby mnie posłała do szpitala-kilka razy w ciągu ponad siedmiu lat. Po tatusiu ma, a tatuś po swoim tatusiu - w hodowli koni pełnej krwi nie zwraca się uwagi na charakter, a wręcz im koń wrednijszy, tym lepiej biega w wyścigach. I to jest fakt.

Lekko otumanioną Kamphorę córka poprowadziła kilkaset metrów dalej pod dom teściowej, a ja zadzwoniłam po chłopa, że "MAMY JĄ!!!!" i może przyjechać z przyczepą, spróbujemy załadować.
W międzyczasie Kamphora juz doszła do siebie, dwie minuty jej to zabrało, jak chłop przyjechał to już nie było mowy o załadowaniu, więc - nie po raz pierwszy - podjęłam szybką decyzję - idę na piechotę z wariatką. Kilka kilometrów, szybkim krokiem bo oczywiście Kamphora stępa iść nie chce nigdy, capluje (podkłusowywuje), zresztą ja też szybko chodzę z natury (lata temu ktos mnie w żartach nazwał siostrą Korzeniowskiego), zajęło nam to dwadziescia kilka minut, przez miasteczko, jedna starsza pani się zachwyciła po drodze Kamphorą, jaka ona piękna, mówi, podziękowałam, dobrze że nie wie, jaka wredna do tego!

Szczęśliwie z racji soboty nie było dużego ruchu, doszłyśmy do domu, a w zastępstwie Kamphory na pastwisko pojechała Jeannette ze źrebakiem, one się z Kamphorą nienawidzą i zawsze walczą o przywództwo - ale Jeannette jako szefowa jest duzo lepsza, jak mi łamały ogrodzenie i szły na łąkę sąsiada to nie było problemu żeby podejść i zaprowadzić do domu, a reszta klaczy szła za nią.

Cos mi się zdaje, że Kamphorę musze na dobre odseparować od stada, bo inaczej nic dobrego z tego nie wyniknie...

Zdjęć z dziś brak, za to są filmiki.

I - wsciekła Kamphora na podwórku teściowej.


II - idziemy na wycieczkę! Na mnie nie patrzeć bo ważę jakies 85kg (ale formę mam!)


III - dochodzimy do stajni. Jak widać nie tylko kantarek uciskowy ale i kolec w pysku, w razie czego!!!



PS po południu pojechalam zobaczyć jak się miewa reszta koni na gminnym pastwisku - zobaczywszy mój samochód, przyleciały galopem. Nie byłoby to mozliwe z Kamphorą.

3 comments:

  1. Te piękne często są wredne, taka dziwna prawidłowość...

    ReplyDelete
  2. Fajnie się obejrzało.
    Jakoś teraz nie lubię oglądać telewizji,wszystko wydaje mi się takie sztuczne i fałszywe.
    Tutaj u Ciebie jest tak naturalnie i błogo,że pierwsze moje kroki tutaj się kierują do Ciebie i koników.A Kamphora rzeczywiście charakterna jest,ale jak "ubogaca" nam życie.
    Dobrej niedzieli.M

    ReplyDelete
  3. Kawał cholery z tej Kamfory. Widac, ze tylko kombinuje jak by tu noge dac, niezla numerantka. Podziwiam, ze masz dla niej cierpliwosc zwlaszcza, ze do stada sie nie nadaje.

    ReplyDelete

Note: only a member of this blog may post a comment.