Sunday 1 June 2014

Dzień konia

Dzisiaj zapakowaliśmy sześć klaczy do przyczep i zawieźliśmy na gminne pastwisko (common), gdzie pozostaną przez następne trzy miesiące - aż do wyjazdu do Polski, kiedy to zostaną zapakowane do koniowozu prosto z pastwiska.
Chłopaki wyszli na padok, a ja się czuję jakbym miała dzieci w szkole z internatem - zdecydowanie za cicho tutaj!

deszcz przestał padać, słońce wyszło...


Jeannette z potomkiem







pierwsze kobyły szaleją z radości

drugim transportem przyjechały Kamphora z Chanelle

i ruszyły!...

nad rzeką znalazły swoje stado


stado w komplecie!


24 comments:

  1. Cudowne!!!

    I ta wolność we włosach...

    Ojjj :)

    ReplyDelete
  2. Przepiękne te konie...przepiękne tak, że napatrzeć nigdy się na nie nie mogę...
    Chyba bym się bała zostawiać je na takim wielkim i nie ogrodzonym terenie. Czy nikt im nie zrobi krzywdy, albo ukradnie?
    rena

    ReplyDelete
    Replies
    1. Teren jest ogrodzony, a poza tym Cyganom nikt koni nie kradnie ;-))

      Delete
  3. Bardzo lubię patrzeć na te Twoje konie (podglądam już od jakiegoś czasu). Zawsze kojarzą mi sie z hipisami:)
    Trzy miesiące - Ha!
    Pozdrowienia.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Po trzech miesiącach wcale nie będą miały gorzej na Polasiu ;-))

      Delete
  4. Zdjęcia twoich koni mogłabym oglądać w każdej ilości ;-)

    ReplyDelete
  5. Świetny Dzień Konia i koniki piękne, a ten malutki niesamowity no śliczności poprostu.

    ReplyDelete
  6. Gminne pastwiska to coś kompletnie w Polsce nieznanego. Widać, że miejscówka im pasuje:-)))
    Asia

    ReplyDelete
    Replies
    1. Brytyjska tradycja, co najmniej kilkusetletnia. Kiedyś pasły się krowy i owce, których już nie ma w miasteczkach, chociaż u nas stado krów wychodzi na common co roku.

      Delete
  7. Wyglądają pięknie na pastwisku, a w obejściu to na pewno masz ciszej.
    Mam takie pytanie techniczne w związku z tymi pastwiskami gminnymi. Czy są one daleko od twojego domu, pytam ponieważ interesuje mnie jak w związku z tym jest rozwiązana kwestia pojenia zwierząt, czy ktoś je tam dozoruje. Ogólnie to jest bardzo ciekawe ponieważ w Polsce nie ma podobnych rozwiązań.
    Z tego co słyszałem od mojej teściowej która pochodzi z okolic Częstochowy to u nich we wsi były dawniej tak zwane ogólne pastwiska na których wszyscy wypasali wspólnie swoje konie i krowy. Kiedyś przed kilkudziesięcioma laty tak było, teraz w tamtym rejonie na pewno już tak nie jest. Przy tym kto dzisiaj w Polsce z indywidualnych rolników ma choćby krowę - krowy powoli zaczynają być ginącym gatunkiem :(
    Pozdrawiam, Tomek

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nikt koni nie dozoruje, są na zamknietym terenie a piją wodę z rzeki :))

      U nas na wiosce jedyne krowy ma sołtys, ale to nawet i nie na mleko, ale cielęta odchowuje.
      pozdrawiam :)

      Delete
    2. No to konie są jak "samotne" nastolatki w chałupie z której rodzice wyjechali na wakacje ;)

      Mam jeszcze pytanie jak często jeździsz żeby je doglądać ?
      Bo chyba czasami za nimi "tęsknisz" ;)

      Pozdrawiam jeszcze raz, Tomek :)

      Delete
    3. One są całkiem niedaleko, na piechotę bym doszła, ale jeżdżę codziennie do teściowej w odwiedziny a konie dosłownie za rogiem są ;)
      Tęsknię, a jak, przecież to jak dzieci dla mnie :)

      Delete
  8. Replies
    1. To fakt, zdjęcia na tym blogu są jak poranna, dobra kawa - nastrajają pozytywnie :)

      Delete
  9. Jako dziecko (lata 70) byłam u cioci na wsi w pobliżu Lipska nad Biebrzą i obudził mnie bladym świtem jakiś przejmujący zaśpiew-zawodzenie. To wioskowy pasterz grał na rogu idąc główną ulicą wsi, a z każdego gospodarstwa wybiegały wydojone krowy i owce i szły za nim na pastwisko. O zmierzchu wracały, odłączając się same nieomylnie od stada przy swoich gospodarstwach. Podobnie było w miasteczku, w którym się wychowałam, tyle, że bez rogu. Rano krowy galopowały na wspólne pastwiska pod opieką pasterza, a potem wracały, też galopkiem, na wieczorne dojenie. Kondycję musiały mieć niezgorszą, bo do pastwisk było ok. 2 km., a one tak dwa razy dziennie. Pewnie mleko było o wiele lepsze, niż to dzisiejsze. :)

    ReplyDelete
  10. Aż mnie w dołku ściska z oczarowania, kiedy na nie patrzę. Nudna jestem, w kółko to powtarzam, ale nic nie poradzę, że tak mnie zachwycają. A źrebak to normalnie, że aż...

    ReplyDelete
  11. śliczne zdjęcia :) a źrebaczki przeurocze
    Pozdrawiamy:)!

    ReplyDelete
  12. Myślę sobie, że musisz być szczęśliwym człowiekiem :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Gdybym nie była szczęśliwa zawsze, niezależnie od okoliczności, to nigdy nie udałoby się spełnić marzeń :-)

      Delete
  13. Ja zapóźniona, ale one takie piękne, że nie mogłam nie napisać.... A źrebak to już w ogóle ósmy cud świata... Dobre rozwiązanie z tym gminnym pastwiskiem.

    ReplyDelete

Note: only a member of this blog may post a comment.