Czy szczęście ma zapach? Jeśli cofnąć się pamięcią w przeszłość i znaleźć najmilsze chwile oraz towarzyszący im zapach to owszem, szczęście pachnie.
Wczoraj trzeba było wstać o 4.15, nakarmić czworonogi i o 5.30 wyruszyć w dwugodzinną trasę po owce do hrabstwa Kent. Droga ta sama jaką się jedzie do portu promowego Dover, zdążając do Polski, więc całkiem dobrze się jechało ;-)
 |
most Królowej Elzbiety II |
 |
nazwa miasta na D przyprawia mnie zawsze o dreszczyk ;) |
 |
ależ bym się rozpędziła i wskoczyła na ten prom!!! tylko 41 mil stąd!!! |
Nie dojechawszy do promu, odebralismy owce i ruszyliśmy w drogę powrotną, juz znacznie mniej ekscytującą.
Nasze nowe stadko, dwie maciorki i czworo jagniąt, jest rasy Dorset, która bardzo szybko adaptuje się do nowych warubków i nie ma problemu z aklimatyzacją, znakomicie wykorzystuje paszę i co najciekawsze: owce Dorset, jako jedyna rasa na świecie, mogą się rozmnażać przez cały rok!
Zapach owiec i owczarni przypomina mi dzieciństwo i wyjazdy do Bukowiny Tatrzańskiej i na Gubałówkę. Szczęście pachnie więc owcami!
Piękne owieczki :)
ReplyDeleteMoje szczęście pachnie zawsze świeżo koszoną trawą! Uwielbiam od dzieciństwa :))
Moja szczęście ma wiele zapachów, owce to jeden z nich, a skoszona trawa też ;)))
DeleteMiło mi , że dobre wspomnienia z dzieciństwa kojarzą ci się z moimi terenami:)))) Gubałówkę widzę przez okno:)))
ReplyDeleteOwieczki piękne, a maluchy rozkoszne. Moje zapachy z dzieciństwa kojarzą mi się z ziemniaczanymi plackami-moskalami, pieczonymi na blasze na piecu węglowym w kuchni...
Pozdrów Gubałówkę ode mnie :)) Ja tam bywałam w dawnych czasach, kiedy w Tatrach nie było nawału turystów :))
Deletemilusińskie te owieczki :)
ReplyDeletei niech się dobrze chowają.
ReplyDeleteDzięki :)
DeleteJakie piękne owieczki, takie pluszowe ;-) Zupełnie inne od moich (wreszcie mogę tak napisać: moje owce!) które mają szczuplutkie pyszczki, troszkę jak konie.
ReplyDeleteAleż będziesz szczęśliwa, jak poprujesz prosto do Dover... już niedługo;-))
To druga rasa u mnie, a będą jeszcze trzy kolejne ;)))
DeletePopruję kilka razy w tym roku, a na jesieni już definitywnie :))
Piękne wełniane kulki. Szczęście pachnie owcami...
ReplyDeleteNiebawem już Dover i Podlasie! Trzymajcie się zdrowo! Wszyscy!
Jeszcze mnie czeka podobna trasa w lipcu, w te same okolice, nie dojeżdżając do portu, więc znowu mi ciśnienie podskoczy ;-)))
DeleteW jakim celu sprowadzasz te owce? Jeśli będziesz je strzyc, chętnie zakupię runo.
ReplyDeleteŻyczę jak najlepszej podróży Tobie i Twoim podopiecznym.
Pozdrówki i nie wiem co tam lubią owce, ale pewnie jakiś dowód czułości chętnie przyjmą.
Te i inne owce są przeznaczone na wełnę, a co za tym idzie mój projekt zimowy, czyli przędzenie i tkanie. Być może będę miała runo na sprzedaż za rok, ale trudno mi na razie powiedzieć.
DeleteDziękuję, pierwsi podopieczni pojadą do Polski już za jakieś trzy miesiące :)
a niebawem te szczęśliwe owieczki zamieszkają w Polsce i będą jeszcze szczęśliwsze :-)
ReplyDeleteWszyscy będą przeszczęśliwi :)))
DeleteA wiesz, że moje szczęście chyba też...Parę lat w dzieciństwie spędziłam w pewnym starym, poniemieckim domu na Wysoczyźnie Elbląskiej. Z sadem, kuźnią i wielka oborą pełną...owiec. To z powodu tych wspomnień i tamtego domu, który tkwił we mnie cały czas - jesteśmy dzisiaj w Siedlisku pod Lipami:-))) Tylko owiec nie mam.
ReplyDeleteBuziole
Asia
To może sprawicie sobie chociaż dwie? Jako kosiarki do trawy! :-)))
Deleteściskam
Coś wspaniałego ! Szczęśliwie przybywajcie,
ReplyDelete