Nie dość że czas odczuwalnie przyspiesza, to i ja również. Ale zacznijmy od początku ;-)
Od zawsze zapach kreosotu kojarzył mi się z torami kolejowymi i dzieciństwem, a co za tym idzie dworcem Waszawa Śródmieście, Otwock i Józefów... i jakimis innymi jeszcze.
Tak było do wtorku.
W poniedziałek chłop stwierdził że pomaluje stajnię od zewnątz, ponieważ nie była odświeżana od dwóch lat, a chłopa - estetyka i pedantyka, to raziło oczywiście (jak i trawka, i chwaścik wyłażące tu i ówdzie na podwórku). Chłop również oszczędny, nieraz do przesady, więc z braku laku zdecydował się wykorzystac to, czego miał resztkę. Kreosot...
Chałupa jest tuż koło stajni, a sypialnia najbliżej, jakieś 5 metrów, może mniej. Śpię zawsze przy otwartym oknie, bo inaczej budzę się w nocy z braku tlenu.
Owej nocy tlenu miałam wystarczająco, a do tego gęste opary kreosotowe. Rezultat? Wstałam dopieo o 11 rano, a wstać z łózka po nienormalnie późnym obudzeniu się próbowałam przez niespełna dwie godziny. Próbowałam, bo byłam tak marna, że łóżko mnie "ciągnęło" i w głowie się kręciło. Oto, czym mnie chłop nafaszerował: http://ec.europa.eu/polska/news/110727_kreozot_pl.htm
Chłop mnie dobił kompletnie, bo z czterech stron otaczają nas pola oraz łąka, wszystko obficie pryskane, mnie to tylko wystaczy, żeby każdego roku zdychać wiosną i wczesnym latem:
I jak tu żyć, panie prezydencie?...!!! Nie da się, zamordują mnie w tej Anglii, wykończą, otrują!!! Mimo iz kilka dni minęło od malowania stajni, czuję ból w płucach, zalegającą w nich wydzielinę, dusi mnie, mam dziwny smak w ustach, słabo się czuję i mam zawroty głowy przebywając na podwórku.
Nawet słitfocia z rąsi dziś powstała w paszarni:
I ty, Brutusie, przeciwko mnie?...!!!
Chłop nie odczuwa wogóle, widocznie przyzwyczajony od dzieciństwa do chemicznych oparów środków czyszczących stosowanych z upodobaniem i w nadmiarze przez rodzicielkę. A mnie się dziwi, przeciez to nie smierdzi?...
Nie, tylko ja pewnie rozhisteryzowana baba jestem!
Tak więc owego nieszczęsnego 30 kwietnia Anno Domini 2014 postanowiłam, że nie ma co zwlekać, trzeba działac, i od razu po postawieniu ogrodzenia, jeszcze latem, zaczną na Podlasie wyjeżdżać pierwsze konie. Bo jak mnie szkodą opary, to zwierzętom na pewno też.
Oczywiście chłop był mądry, zadzwonił do mieszalni farb w Newmarket i facet powiedział ze nie, kreosot koniom nie szkodzi, oni sprzedają stadninom do malowania ogrodzeń...
Anglik Anglikowi, to gorzej jak jedna baba drugiej babie...
W kazdym razie we wrześniu mam ostatnie zamówione jagnięta i koźlęta do odebrania, mam nadzieję że sprawy papierkowe potrwają krócej niz normalne dwa miesiące w tym wypadku - co jest bardzo realne - i szybciutko reszta zjedzie na Podlasie.
Żeby nie było całkiem katastroficznie, oto trochę sielanki z dala od oparów:
PS jeśli ktos ma ochotę dodać mnie na Facebooku, gdzie troche więcej się dzieje niz tutaj ostatnio, to proszę się nie krępować: profil FB
Od zawsze zapach kreosotu kojarzył mi się z torami kolejowymi i dzieciństwem, a co za tym idzie dworcem Waszawa Śródmieście, Otwock i Józefów... i jakimis innymi jeszcze.
Tak było do wtorku.
W poniedziałek chłop stwierdził że pomaluje stajnię od zewnątz, ponieważ nie była odświeżana od dwóch lat, a chłopa - estetyka i pedantyka, to raziło oczywiście (jak i trawka, i chwaścik wyłażące tu i ówdzie na podwórku). Chłop również oszczędny, nieraz do przesady, więc z braku laku zdecydował się wykorzystac to, czego miał resztkę. Kreosot...
Chałupa jest tuż koło stajni, a sypialnia najbliżej, jakieś 5 metrów, może mniej. Śpię zawsze przy otwartym oknie, bo inaczej budzę się w nocy z braku tlenu.
Owej nocy tlenu miałam wystarczająco, a do tego gęste opary kreosotowe. Rezultat? Wstałam dopieo o 11 rano, a wstać z łózka po nienormalnie późnym obudzeniu się próbowałam przez niespełna dwie godziny. Próbowałam, bo byłam tak marna, że łóżko mnie "ciągnęło" i w głowie się kręciło. Oto, czym mnie chłop nafaszerował: http://ec.europa.eu/polska/news/110727_kreozot_pl.htm
![]() |
obrazek poglądowy, okno od sypialni - pierwsze od strony stajni... |
Chłop mnie dobił kompletnie, bo z czterech stron otaczają nas pola oraz łąka, wszystko obficie pryskane, mnie to tylko wystaczy, żeby każdego roku zdychać wiosną i wczesnym latem:
![]() |
tego samego dnia - sąsiad prowadzi opryski.... aaaaa...!!!!! |
I jak tu żyć, panie prezydencie?...!!! Nie da się, zamordują mnie w tej Anglii, wykończą, otrują!!! Mimo iz kilka dni minęło od malowania stajni, czuję ból w płucach, zalegającą w nich wydzielinę, dusi mnie, mam dziwny smak w ustach, słabo się czuję i mam zawroty głowy przebywając na podwórku.
Nawet słitfocia z rąsi dziś powstała w paszarni:
![]() |
z dzióbkiem!!!! |
I ty, Brutusie, przeciwko mnie?...!!!
Chłop nie odczuwa wogóle, widocznie przyzwyczajony od dzieciństwa do chemicznych oparów środków czyszczących stosowanych z upodobaniem i w nadmiarze przez rodzicielkę. A mnie się dziwi, przeciez to nie smierdzi?...
Nie, tylko ja pewnie rozhisteryzowana baba jestem!
Tak więc owego nieszczęsnego 30 kwietnia Anno Domini 2014 postanowiłam, że nie ma co zwlekać, trzeba działac, i od razu po postawieniu ogrodzenia, jeszcze latem, zaczną na Podlasie wyjeżdżać pierwsze konie. Bo jak mnie szkodą opary, to zwierzętom na pewno też.
Oczywiście chłop był mądry, zadzwonił do mieszalni farb w Newmarket i facet powiedział ze nie, kreosot koniom nie szkodzi, oni sprzedają stadninom do malowania ogrodzeń...
Anglik Anglikowi, to gorzej jak jedna baba drugiej babie...
W kazdym razie we wrześniu mam ostatnie zamówione jagnięta i koźlęta do odebrania, mam nadzieję że sprawy papierkowe potrwają krócej niz normalne dwa miesiące w tym wypadku - co jest bardzo realne - i szybciutko reszta zjedzie na Podlasie.
Żeby nie było całkiem katastroficznie, oto trochę sielanki z dala od oparów:
![]() |
Leo zapewne trafi na Podlasie jako jeden z pierwszych koni |
![]() |
Leo i Billy, czyli Van Gogh |
PS jeśli ktos ma ochotę dodać mnie na Facebooku, gdzie troche więcej się dzieje niz tutaj ostatnio, to proszę się nie krępować: profil FB
Dżisas, u nas to samo - w nocy podtruwają ci, co spalają co się da, a w dzień - no cóż... sezon na opryski;)))) Ale to minie w dwa dni - więcej to nie trwa u mnie - tzn. opryski, bo spalarnie i owszem;)
ReplyDeleteOpryski miną? Tutaj nie miną prawie do zniw ;) Tutaj się pryska jakos co dwa-trzy tygodnie ;)
DeleteBez żartów!!! U nas jakoś raz do żniw - jak to mówią "na zielsko";))))
DeleteZupełnie bez żartów, niestety :( Od czasu jak wykiełkuje, do czasu jak sie zbiera, jest pryskane, pryskane, i pryskane...
DeleteSłitfocia z dzióbkiem mnie rozwaliła ;-))
ReplyDeletePewnie, że szkodzi koniom, tak sami jak i ludziom. Uciekajcie na swoje Podlasie jak najszybciej! Oby się papierki szybko załatwiły...
Ogon Leo jest... cudny, tak jak on cały ;-)))
Dzióbek obowiązkowo ;-)))
DeleteOgrodzone jak juz będzie, to mozna zacząć robic przerzuty, a ja na głowie stanę żeby wszystko pozałatwiać jak najszybciej...
Ogon Leo jest piękny;)))) Fakt;)))
DeleteMakabra z tymi oszołomami.
ReplyDeleteU nas też jeżdżą, ale mam mały kawałek do pól więc nie jestem na linii ognia.
Za to w żniwa dają czadu omłotami, a wtedy moje płuca zmieniają się z ścisnięte woreczki ;)
Leon ma pikny warkocz- jak jaka przaśna panna ! :)
Focia słit strasznie,
pozdrówki
nieźle...
ReplyDeleteszybciej przyjeżdżaj na Podlasie... tu powietrze czyściutkie...
Ja Ci powiem że nawet w Waszawie lepiej oddychać niż tu :/
DeleteNic mnie tak nie wq--ia jak te wiosenne opryski...po ostatnich takich trzmiele (których i tak jest niewiele) leżały pokotem :/
ReplyDeleteTutaj tak pryskają, ze trzmiele, czy pszczoły są rzadkim ewenementem :(
DeleteJak mieszkałam na wsi, pewnego razu sąsiad zbudował u siebie na podwórzu stajenkę dla hucułów z podkładów kolejowych malowanych jakieś trzydzieści lat wcześniej właśnie tym świństwem. Budowla śmierdziała charakterystycznie, na szczęście było to od mojego domu bardzo daleko.
ReplyDeleteWspółczuje Ci. A co z końmi, może nie muszą już wchodzić do stajni przed przeprowadzką. Mam nadzieję, że na Podlasiu uchronisz drewno przed mężem : )
Na Podlasiu to on nie będzie miał prawa wyrwać źdźbła trawy bez zapytania mnie najpierw o zgodę :P Tu jest jego, tam jest moje, koniec, kropka!
DeleteNo to Cię Chłop załatwił. Tak jak dawno mój Ojciec odnawiając babciny kredens (nie wiem po co, bo był ok), nie tym świństwem od podkładów, ale czymś równie cuchnącym i trującym. Kredens został zutylizowany, a Ojcu zabroniono działalności wszelakiej poza czytaniem, robieniem prania i zakupów. I na szczęście stosował się był do wskazówek.
ReplyDeleteOby wszystko szło po Twojej myśli i szybko!
Słitfocia fajna. Szczególnie dzióbek.
Chłop będzie miał zabronione cokolwiek na Podlasiu, oprócz tego, co będzie miał nakazane ;)) Nabroił, to będzie zemsta!
Deletełomatkoboska co oni tak pryskają? Toż przecie wszystkie zapylacze szlag trafi :/ O ilości chemii wpompowanej w glebę i wyjaławiającej ziemię nawet nie wspomnę :( Nawet u nas na tych gigantycznych kartofliskach i rzepakowiskach po 1000ha każde pryska się raz, może dwa :? To jakaś lokalna moda czy w całym UK tak jest?
ReplyDeleteChcą mieć jak największe zbiory, więc pryskają, w większości UK tak jest. Ta biedna gleba to już ledwo dycha, a oni tylko więcej i więcej chemii - w opryskach, w nawozach sztucznych: żebyś widziała te wielkie wory po 500 albo więcej kg, co jeden z sąsiadów uzywał ich zawartość na polu przed zasiewem, to byś nie uwierzyła własnym oczom.
Deletejak widzę takie kombajny to mam ciary! Wracaj Kamphoro na Podlasie, pozdrawiam!:)
ReplyDeleteTakich kombajnów ci u nas dostatek :/
DeleteA modlimy się "od powietrza,ognia,głodu i wojny...zachowaj nas Panie.
ReplyDeleteCzyli na pierwszym miejscu jest powietrze ,bo ono jest najważniejsze.Ja też śpię przy otwartym oknie,nawet w zimie.Jakoś mi lepiej się tak oddycha.A teraz w maju na naszej działeczce jest tak wspaniałe powietrze,że ach!..Bo mamy niewielką dziełeczkę wśród innych działek (ogródki pracownicze) więc jak każdy się uwija teraz na wiosnę z sadzeniem,sianiem itp.To się zrobił jeden wielki ogród i jest wspaniale.Nawet zarządzono,że samochodami nie wolno wjeżdżać ,tylko są wyznaczone miejsca.No i bardzo dobrze.Wszyscy dbamy o to dobre powietrze.I jakoś ludziska się słuchają i nie wjeżdżają.Jak wrócisz na Podlasie,to dopiero odczujesz co to znaczy oddychać pełną piersią,
Piękni jesteście Ty i Twoje koniki.Ciekawe jak Leo będzie się czuł w Polsce?
Pozdr.M